Od dnia 22 września bieżącego roku została skrócona transmisja hejnału z Wieży Mariackiej, nadawana przez Polskie Radio od 1927 roku. Wywołało to liczne protesty w kraju i za granicą. Decyzja o zmianie sposobu transmisji tłumaczona jest przez władze Polskiego Radia względami ekonomicznymi i jakoby niskim poziomem artystycznym wykonania melodii.
Czy warto zawracać sobie głowę jakąś tam melodyjką, ponoć fałszywie nieraz wygrywaną przez strażaków; gdy jaśnie oświeceni redaktorzy z centralnej Polski uznali, że naród przez tenże sygnał nie może się doczekać na wytwory ich intelektu w postaci wiadomości, które z siebie wydalają i na reklamy z których można się dowiedzieć jakimi środkami to wydalanie należy regulować? Trzeba więc transmisję hejnału skrócić z minut czterech do jednej, bo krótkim też można narodowi zrobić dobrze.
Redaktor naczelny nijaki Kamil D. znany dotychczas głównie z udziału w audycjach tokujących i programach prawie poważnych i prawie niepoważnych, gdzie zasłynął z wygłaszanych z kamienną miną kamiennych puent i dowcipów; rozpoczął swoje urzędowanie od niszczenia radiowej tradycji, która istnieje do dziś od roku 1927 i nie ma precedensu w żadnej innej radiofonii. To, że jest to również część narodowej tożsamości, także nie ma dla niego znaczenia. Widać z zakratowanych okien willi redaktorów świat widać inaczej. Inną miarą mierzy się polskość w ich ?Wilanowach?, ?Józefowach? i tym podobnych miejscach, gdzie gnieżdżą się stadnie w komforcie i sosie własnym.
A Hejnał Mariacki to Polska właśnie! To nie tylko legenda o Tatarzynie, który ugodził hejnalistę strzałą w szyję; to także prawdziwa historia, gdy w dniu 26 kwietnia 1848 roku strażak wzywał ludność do powstania przeciw wkraczającym do Krakowa wojskom i został trafiony odłamkiem pocisku austriackiej artylerii. To fragment naszego dzieciństwa gdy z zadartą w górę głową, stojąc na krakowskim rynku staraliśmy się dostrzec skąd płynie melodia. Słysząc hejnał Polacy podnosili głowę ku wolności zwyciężając pod Monte Cassino i towarzyszyli Janowi Pawłowi II w jego drodze do domu Ojca, gdy hejnaliści zamiast tradycyjnej melodii wygrywali pieśń ?Łzy Matki?. Niektórzy mówią, że to hejnał krakowski, lecz to symbol całej Polski! Bowiem Kraków spaja historię naszej Ojczyzny, jak zwornik sklepienie gotyckiej katedry.
Redaktor kastrujący Kamil D. prawdopodobnie jeszcze się nie zorientował, gdzie pracuje i jaką funkcję społeczną spełnia Pierwszy Program Polskiego Radia. Nie jest to dziwne, bowiem on także stanowi część tak zwanej ?elyty? ? pseudocelebrytów, ?producentów? i ?dziennikarzy?; wypełniających przestrzeń medialną bigosem informacyjnym i programami typu: ?Gwiazdy mówią wiersze na mrozie? i ?Brykanie na ekranie?. Rano są tu a wieczorem tam ? przemierzając korytarze tak wielu redakcji, że gubią się nawet we własnych poglądach.
?Elyty? tego nie słyszą, ale Hejnał Mariacki rozbrzmiewa na polskiej wsi ? gdzie daje znak do południowego odpoczynku; w domach polskich emigrantów, którym wyciska z oczu łzy tęsknoty i w uszach zagranicznych turystów, dla których jest pięknym wspomnieniem Polski namalowanym nutami.
Wysokość pensji nie powinna utwierdzać we własnej nieomylności, lecz przede wszystkim powinna zachęcać do pracy i zastanowienia się nad tym kim są słuchacze Pierwszego Programu Polskiego Radia i jak konsumują jego treści. Do wiadomości redaktora kastrującego ? są to słuchacze w wieku średnim i starszym oraz osoby, którym odpowiada nieco wolniejsze i mniej bełkotliwe przekazywanie większej ilości treści wymagających refleksji. To także osoby, które z przyjemnością codziennie słuchają melodii hejnału, gdyż za każdym razem dostarcza on innych emocji z racji faktu, że jest odgrywany na żywo i przez różne osoby. Część słuchaczy w tym czasie przełącza się na stacje regionalne Polskiego Radia, gdzie poznaje informacje lokalne oraz skróty wiadomości z kraju i ze świata, by następnie w poszerzonej formie odbierać je na falach Programu Pierwszego. Zaburzanie tego rytmu może mieć tylko negatywny wpływ na wyniki słuchalności.
Na kanwie tej sprawy i mającej podobny wydźwięk próby usunięcia godła ze strojów polskich reprezentantów można wysnuć wniosek, że dla naszej tożsamości i kultury największym zagrożeniem nie są wpływy zewnętrzne, lecz banalna bezmyślność decydenta, dla którego pieniądze są najważniejsze a słowo tradycja pojmuje on jak bohaterowie filmu Stanisława Barei pt.: „Miś” ? jak nam ukradną furę do wożenia węgla, to muszą oddać nam samolot. Gdyby jednak redaktor kastrujący obejrzał ten film do końca, to mógłby się dowiedzieć, że tradycja to: ?kolęda, ludu śpiewanie, nasza mowa? i może by pojął, że to już także cały Hejnał Mariacki.