Do dziwnych i niestandardowych zachowań osób popełniających wykroczenia strażnicy miejscy zdążyli się już przyzwyczaić. Jednak co rusz inwencja twórcza niektórych sprawców czynów zabronionych nadal zaskakuje.
W nocy, około 2.35, strażnicy miejscy przejmowali nietrzeźwego od załogi karetki pogotowia. Mieli zawieźć go do Miejskiego Centrum Profilaktyki Uzależnień. W pewnym momencie z grupy stojących nieopodal osób odłączył się mężczyzna, podszedł do strażników, po czym z impetem rzucił w szybę zaparkowanego radiowozu? kebabem.
Chyba zorientował się, że nie postąpił zbyt rozważnie, bo? wziął nogi za pas. Na polecenie strażnika, aby się zatrzymał, nie zareagował, w związku z tym, po krótkim pościgu został ujęty w rejonie ulicy Loretańskiej.
Ciekawostką jest fakt, że próbując zmylić goniącego go strażnika, ściągnął w czasie ucieczki kurtkę i wrzucił ją pod jedno z zaparkowanych aut. W trakcie krótkiej rozmowy (z ust mężczyzny wyczuwalna była lekka woń alkoholu), nie potrafił wytłumaczyć swojego zachowania.
Strażnicy nałożyli na niego mandat karny w wysokości 500 złotych, który bez żadnego sprzeciwu przyjął. Stwierdził też, że nie chce żadnych kłopotów, bo mogłoby to niekorzystnie wpłynąć na jego wizerunek, przede wszystkim w miejscu pracy.
Rzucającym kebabem w radiowóz Straży Miejskiej okazał się być? nauczyciel z jednej z podkrakowskich szkół.
I jak tu wymagać przykładnych i zgodnych z prawem zachowań młodych ludzi, skoro osoby, które powinny być dla nich autorytetem i stanowić wzór do naśladowania, dają im taki a nie inny przykład?