We wtorek 4 grudnia, dyżurny Oddziału Podgórze Straży Miejskiej odebrał telefon od mieszkanki Krakowa. Zdenerwowana kobieta twierdziła, że od dłuższego czasu nie ma żadnego kontaktu ze swoim bratem. Boi się, że stało mu się coś złego – poinformowała Marek Anioł, rzecznik prasowy Krakowskiej Straży Miejskiej.
Przyjęte zgłoszenie zostało przekazane na pozostałe Oddziały Straży Miejskiej oraz na Policję. Rozpoczęły się poszukiwania zaginionego.
Dzień później, wczesnym rankiem, dyżurny tego samego Oddziału Straży Miejskiej otrzymał zgłoszenie od przechodnia, a zaraz potem kolejne od pracownika ochrony jednej z firm, że przy ulicy Albatrosów znajduje się najprawdopodobniej nietrzeźwy mężczyzna. Miał ledwo trzymać się na nogach, stać przy ogrodzeniu firmy, a potem upaść na śnieg.
Do przyjazdu strażników miejskich pracownik ochrony zaopiekował się nim. Podniósł go i wprowadził do budynku. Mężczyzna trząsł się z zimna, był pod wyraźnym wpływem alkoholu.
Strażnicy wezwali na miejsce pogotowie ratunkowe, a czekając na przyjazd karetki próbowali ustalić jego tożsamość. Nie było to łatwe zadanie, ale mężczyzna podał w końcu swoje imię i nazwisko.
Strażnicy szybko skojarzyli jego dane z danymi kobiety, która dzień wcześniej zgłosiła zaginięcie brata. Została poinformowana, że brat się odnalazł i został przewieziony przez pogotowie ratunkowe do szpitala przy ulicy Kopernika.