Jak ogólnie wiadomo władza niezależnie czy ta prawo, lewo czy przez środek skrętna, czasem robi dobrze społeczeństwu, niezależnie od tego, czy społeczeństwo takiego ?dobra? pragnie.
Aktualna władza stwierdziła, że nie może się poruszać bezpiecznie po drogach i postanowiła przy pomocy radarów wyśledzić, kto jej zagraża, gdy pędzi na łeb na szyję służbowymi limuzynami służyć narodowi. Inwestycja w sprzęt per saldo niewielka a przychód z mandatów w miliardach nie dość, że pewny, to już nawet zaplanowany w budżecie.
Świadczy to o tym, że władza żyje w głębokim przekonaniu, iż w Polsce mieszkają sami przestępcy drogowi i na dodatek jest w stanie ich policzyć ? skoro już policzyła na jaką kasę ich ustrzeli. Należy podkreślić ? władza demokratyczna! Biorąc to na prostą logikę wychodzi, że w państwach totalitarnych naród nie ma zaufania do władzy a w demokracji to władza nie ma zaufania do społeczeństwa. Już nie wiadomo, który system lepszy ? przynajmniej dla budowania narodowej dumy, patriotyzmu i szacunku dla państwa; bo okazuje się, że w chęci dojenia obywateli różnic nie ma żadnych.
Jest jasne, że Narodowy Program Hipokryzji Fotoradarowej (wróć!) Narodowy Program Bezpieczeństwa Drogowego odniesie na pewno sukces w drenażu kieszeni Polaków. Bo z opinii ekspertów wynika, że dopóki nie będzie dobrych dróg – który to brak jest główną przyczyną wypadków – to i tak w kwestii bezpieczeństwa kierowców, pasażerów i pieszych niewiele się zmieni.
Ale jeden program to może być za mało, bo dziura w budżecie zieje coraz większa i może znów trzeba się będzie zatroszczyć o naród. Dostępna jest już technologia pozwalająca stwierdzić z pewnej odległości przy pomocy analizy spektralnej wydychanego powietrza, czy dany osobnik pił alkohol. Oby się nie okazało, że ta czy kolejna władza w ?trosce o zdrowie narodu? wyznaczy poziom promili pozwalający na przebywanie w miejscach publicznych, za przekroczenie którego sięgać będzie do kieszeni rodaków. A alkoradary ustawi wszędzie z wyjątkiem okolic urzędów i dzielnic w których władze pomieszkują.
Aktualnie za wykroczenie drogowe naliczane są punkty karne dla kierowcy i kara finansowa dla jego rodziny w postaci mandatu. Drogie dzieci, tatuś jechał za szybko ? kolacji dzisiaj nie będzie. Irracjonalne ? niestety nie! Samochodami poruszają się dzisiaj z konieczności też ludzie o bardzo niskich dochodach, co wynika choćby z horrendalnych cen i coraz mniejszej dostępności transportu publicznego.
Mam prosty sposób na to aby wybrańcy narodu udowodnili, że ich intencje są czyste i by na drogach było realnie bezpieczniej. TO LIKWIDACJA MANDATÓW ZA WYKROCZENIA DROGOWE! Ogólnie wiadomo (a minister edukacji to potwierdzi), że najlepszy skutek wychowawczy wywiera nie kara, lecz pozbawienie już posiadanych przywilejów; a prawo jazdy należy do przywilejów najbardziej ukochanych.
Naliczanie wyłącznie punktów karnych i obniżenie ich limitu – skutkujące czasowym zatrzymaniem prawa jazdy za wykroczenia, natychmiast wpłynie na obniżenie temperamentu niektórych kierowców a siejących postrach wariatów wyeliminuje trwale.
Policjanci też wreszcie będą mogli spokojnie pracować – bez nacisków od przełożonych, którzy zmuszają ich w różny sposób do „wyrabiania” norm mandatowych i ścigania nawet niewielkich wykroczeń lub pomyłek nie mających żadnego wpływu na bezpieczeństwo. A samorządy będą musiały znaleźć mądrzejsze i bardziej ludzkie sposoby na zarabianie niż bezsensowne ustawianie fotoradarów.
No i dzieci będą miały kolację!