Time To Express ?Traffic Life?
Coraz modniejsze staje się w naszym kraju granie muzyki indie rockowej. Nadmorski Time to Express jest kolejnym zespołem, który upodobał sobie ten nurt. Czy debiut Kołobrzeskiego zespołu przejedzie przez nasze głowy niczym Express czyniąc spustoszenie, czy może tak szybko, że nawet nie zwrócimy na niego uwagę? Sprawdźmy!
Kwartet przygotował na swojej pierwszej płycie 10 utworów. Jeżeli chodzi o styl, w jakim jest utrzymana płyta, ciężko określić czy to czysty Indie rock, czy może bardziej muzyka alternatywna. Najtrafniejszym określeniem myślę, że będzie tutaj – DOBRA muzyka. Album zaczyna się spokojnym utworem ?Traffic Life?, łagodne gitary, delikatny wokal bardzo dobrze brzmiący po angielsku, bo w takim języku daje się on tutaj poznać. Bardzo melodyjny numer, przy, którym już się czuje, że ten Express tak szybko raczej nie przejedzie i zagości w naszej głowie na dłużej. Pod numerem 2 na płycie znajdziemy pierwszy numer po polsku ?tysiąc nowych dni?, do którego zespół nakręcił również teledysk (do oglądnięcia na www.myspace.com/timetoexpress). Wpadające w ucho gitary, które rozpływają się w przestrzeni. W tym momencie mógłbym dalej wymieniać kolejne nazwy piosenek i spróbować je opisać, ale to trzeba usłyszeć. Album jest bardzo różnorodny mamy tutaj zarówno ballady jak i żywsze utwory, choć tych pierwszych jest zdecydowanie więcej, wszystko się nawzajem przeplata. Powinienem napisać, że na chwilę zwalania, aby za moment znów nabrać tempa, lecz tutaj jest odwrotnie ? na chwilę przyspiesza, aby za moment powrócić na spokojne tory. Zespół nie zamknął się w jednym konkretnym języku, dlatego też dają się usłyszeć zarówno po polsku jak i po angielsku. W jednej, jaki drugiej opcji wypada rewelacyjnie. Brzmienie całej płyty jest bardzo przyjemne, gitary z lekkim pazurem, czasami akustyczne, sporo pogłosów, do, których mam wielki sentyment w szczególności w takiej muzyce, dobrze zgrana sekcja no i najważniejsze DOBRY wokal, z jednej strony delikatny z drugiej strony lekko zadziorny razem wszystko to tworzy mieszankę idealną.
Z czystym sumieniem przyznaje, że ?Traffic Life? jest albumem, na który czekałem i nie zawiodłem się ani trochę. Płyta w przeciwieństwie do innych wydawnictw, które zalewają nasze sklepowe półki zawiera same dobre utwory bez żadnych słabych ?wypełniaczy?. Myślę, że ?Traffic Life? można okrzyknąć debiutem tego roku a co najmniej półrocza. Życzę sobie i wszystkim fanom Indie rocka samych takich płyt na naszym rynku.
Do tej pory recenzowałem same debiutanckie albumy. Na koniec tego roku akademickiego postanowiłem przybliżyć Wam najnowsze wydawnictwo zespołu, który ma na swoim koncie już parę płyt, mowa tutaj o zespole Blade Loki oraz ich najnowszej płycie ?Torpedo los?.
Jak brzmi płyta w porównaniu do poprzednich? Na pewno inaczej chociażby ze względu na zmianę wokalistki. Przyznają, że Agnieszka na wokalu daje sobie świetnie radę. Na pewno śpiewa inaczej niż Agata (poprzednia wokalistka).Płyta z punkrockowym zacięciem, elementami reggae oraz ska. Konkretne gitary wzmocnione sekcją dętą tworzą niesamowity klimat. Na ?Torpedo Los? znalazło się 16 numerów, z czego jeden to intro a 3 są wersjami alternatywnymi ? inaczej zaśpiewanymi. Reasumując piosenek stricte znajdziemy 12 w tym zespół serwuje nam jeden cover, konkretnie piosenkę ?Skóra? z repertuaru Aya RL. Muszę przyznać, że dawno nie słyszałem tak dobrze zrobionego coveru, w totalnie odmiennej wersji niż oryginał, jest punkowo! Album muzycznie otwiera ?biegnij, biegnij? i już człowiek wie, że tutaj nie ma kompromisów – jest mocne uderzenie! Następnie tytułowe ?Torpedo Los? a po nim jakkolwiek to nie zabrzmi promujący płytę ?wszyscy diabli? następnie w naszych głośnikach nadchodzą ?apokalipsa?, ?rozrywka hipnotyka? oraz wspomniana już wcześniej ?skóra?. Po coverze Aya RL, znajdziemy ? daj mi chwilę?, następnie mniej punka a więcej ska, czyli ?czy świat zwariował? i wracamy do mocnego grania wraz z ?wszystko mnie wkur**a?, ?urodzeni mordercy?, ?dzieci podwórek? oraz na koniec ?zły?. Potem następują wersje alternatywne ?wszystkich diabłów?, ?rozrywki hipnotyka? oraz ?skóry?. Wszystkie numery nagrane są z pazurem, jak już wspomniałem nie ma tutaj miejsca na kompromis – jak to w przypadku punkrockowej muzyki bywa. Tę płytę albo się polubi albo znienawidzi, nie ma tutaj nic, co by w jakikolwiek sposób odstawało od reszty. Więc raczej jednego ?smaczku? sobie nie znajdziemy, albo wszystko albo nic jak to mówią.
Przyznam szczerze, że do tej pory nie byłem specjalnym fanem Bladych Loków, lecz wraz z ?Torpedo Los? to się zmieniło i biorę całość. Myślę, że jeżeli ktoś się do tej pory nie przekonał, do Bladych może zmienić zdanie po przesłuchaniu tego wydawnictwa. Jeżeli, ktoś zaczynie dopiero przygodę z tym zespołem, nie zawiedzie się!