Sacrum Profanum to nie tylko prezentacja najciekawszych zjawisk ze świata muzyki współczesnej. To także prawdziwe laboratorium nowych pomysłów. Najlepszym tego przykładem jest kompozycja Radio Rewrite Steve?a Reicha, która wczoraj wieczorem po raz pierwszy zabrzmiała na żywo w Polsce.
Utwór narodził się w trzy lata temu, kiedy to legendarny kompozytor usłyszał podczas ówczesnej edycji Sacrum Profanum gitarzystę zespołu Radiohead, Jonny?ego Greenwooda, wykonującego jego Electric Counterpoint. Reich postanowił odpowiedzieć na to artystyczne wyzwanie ? i przewertowawszy katalog brytyjskiej grupy, dokonał własnej interpretacji jej dwóch nagrań ? Jigsaw Falling into Place i Everything in Its Right Place. Tak powstała kompozycja Radio Rewrite, którą przywiozła w tym roku na Sacrum Profanum grupa Alarm Will Sound.
Zanim usłyszeliśmy jej premierowe wykonanie w Polsce, w Muzeum Inżynierii Miejskiej zabrzmiały inne utwory mistrza minimalizmu w wykonaniu amerykańskiej formacji. Clapping Music i Piano Counterpoint (w aranżacji Vincenta Corvera) objawiły upodobanie Reicha do techniki zwanej phasing, a polegającej na powtarzaniu tego samego motywu dźwiękowego przez dwa instrumenty w stałym, ale nie identycznym tempie. Wykonawcą drugiej z tych kompozycji był pianista Alarm Will Sound ? John Orfe ? który stworzył fascynujący kwintet z czterema fortepianami, odtwarzanymi z… taśmy.
Ten utalentowany artysta jest również autorem kompozycji Reich Rewrite, będącej hołdem dla amerykańskiego minimalisty. Jej wczorajsze wykonanie na Sacrum Profanum było światową premierą ? i porwało widzów swą brawurą. W jej wykonaniu wziął udział cały skład Alarm Will Sound, zachwycając gęstym brzmieniem i tworząc niezwykły klimat. Było tam miejsce na wspólną grę, ale i popisy solowe, a wszystko to składało się na porywającą całość, uwodzącą swym hipnotycznym rytmem.
Four Genesis Setting było zaskakującym wcieleniem idei opery w formułę muzyki współczesnej. Ta czteroczęściowa kompozycja zawiera fragmenty the Cave zaaranżowane przez dyrygenta Alarm Will Sound, Alana Piersona, polegała na niezwykłym zestawieniu akustycznych dźwięków z brzmieniem syntezatora i ludzkim śpiewem. Słychać w niej było oczywiście minimalizm, ale też dalekie echa egzotycznego folkloru, czy nawet… progresywnego popu z przełomu lat 60. i 70.
Kulminacją występu amerykańskiej formacji okazało się oczywiście wykonanie wspomnianego na wstępie Radio Rewrite. Reichowi udało się w tym utworze przenieść rockową melodykę na teren typowych dla siebie eksperymentów brzmieniowych i rytmicznych. Oparta na dźwiękach dwóch wibrafonów i gitary basowej kompozycja ujęła widzów swą śmiałością ? płynąc łagodnie na falach skrzypiec i klarnetów przez niespełna dwadzieścia minut. Występ Alarm Will Sound zakończył się burzliwą owacją ? ale czy mogło być inaczej?
Drugi koncert wczorajszego dnia zabrał nas w zupełnie inne rejony muzyczne. Po przeniesieniu się do Łaźni Nowej widzowie Sacrum Profanum mogli obejrzeć występ, ba, właściwie multimedialne show, którego głównym elementem była kompozycja Sun Rings Terry?ego Rileya w wykonaniu Kronos Quartetu. Jej zaczynem był pomysł dr Donalda Gurnetta z NASA, który przekazał amerykańskiemu twórcy nagrania kosmicznych dźwięków zarejestrowane przez wysyłane w przestrzeń sondy w ciągu ostatnich 40 lat. Riley zainspirowany niezwykłymi rejestracjami stworzył kompozycję na zamówienie swych bliskich współpracowników z Kronos Quartet.
I rzeczywiście ? nieziemska była to muzyka. Suita podzielona na dziesięć części z jednej strony wypełniona była kosmicznymi odgłosami, a z drugiej klasycznymi dźwiękami kwartetu smyczkowego. Zespół Davida Harringtona zabrał nas w fascynująca podróż ? odmalowując swą grą zarówno samotność człowieka we wszechświecie, jak i nicość ludzkiego istnienia wobec ogromu kosmosu. Największe wrażenie zrobiły utwory z udziałem Chóru Polskiego Radia pod dyrekcją Izabeli Polakowskiej ? bo wtedy Sun Rings nabierał wręcz mistycznego wymiaru. Wszystko to uzupełniały dokumentalne zdjęcia zrobione przez sondy Voyager i Galileo, pokazujące kosmiczne eksplozje. Koncert zakończył piękny hymn One Earth, One People, One Love, wyrażający odwieczną tęsknotę człowieka za jednością, miłością i pokojem.