W Galerii Krakowskiego Banku Spółdzielczego eksponowana jest wystawa malarstwa Teresy Wallis-Joniak. Artystka nie tylko potrafi dostrzec pięknie piękną chwilę i zamknąć ją w ramy obrazu. Potrafi też sprawić, że ta chwila trwa i uwodzi nastojem ? trudno odejść od tych obrazów.
Ze względu na stosowane środki malarstwo pani Teresy można zaliczyć do postimpresjonizmu (co je klasyfikuje tylko z grubsza, bo ?postimpresjonizm? to pojęcie bardzo szerokie), a z uwagi na tematykę ? do nurtu, który Francuzi nazywają peinture-peinture. Na polski trudno tę nazwę zgrabnie przetłumaczyć ? w każdym razie peinture-peinture nie wzywa na barykady ani do pustelniczej ascezy, nie interesuje się perspektywami apokaliptycznej zagłady ani wieczystego szczęścia, a jeśli coś upamiętnia, to miłe wrażenia ze spaceru po słonecznych bulwarach lub chwile słodkiego lenistwa w zacisznej kawiarence.
Takich kawiarenek, bulwarów, ścieżek wśród pinii lub kwitnących pól lawendy, stylowych latarń w parkach i przy wąskich uliczkach miasteczek europejskiego południa pani Teresa namalowała już wiele, zasadnym może być więc domniemanie, iż zacznie się powtarzać, kopiować samą siebie albo innych artystów zainteresowanych podobnymi motywami.
Obawy te rozwiewają się jednak natychmiast w trakcie zwiedzania wystaw w których bierze udział, a zorganizowana przez Galerię Krakowskiego Banku Spółdzielczego nie stanowi w tym względzie wyjątku. Bowiem obrazy różnią się między sobą nie tylko szczegółami wynikającymi z wyboru konkretnego obiektu do sportretowania ? oraz elementami istotniejszymi, takimi jak na przykład kolorystyka płótna. Naprawdę ważne, iż owe różnice za każdym razem budują odmienny nastrój wrażenia; wszystkie dzieła pani Teresy są pogodne, co najwyżej podbarwione lekką melancholią.
[wegallery id=”53338″ type=”grid” col=”5″ caption=”yes” link=”file”]
Aby precyzyjnie oddać tak subtelne różnice potrzeba współdziałania trzech komponentów, jednakowo cennych dla uzyskania finalnego efektu. Po pierwsze, niezbędne są twórcza dyscyplina i szacunek dla odbiorcy wyrażony stanowczym przekonaniem, iż obraz powinien zostać najpierw dobrze przemyślany kompozycyjnie, a następnie starannie wykończony, bo widza znacznie bardziej interesuje gotowe dzieło niż wewnętrzne rozterki artysty. Naturalnie, ogromne znaczenie ma również sam pomysł, potem wystarczy tylko sprytnie ukryć swój wysiłek, stworzyć wrażenie niewymuszonej lekkości ? podobnie jak w przypadku gimnastycznych akrobacji. Samo przez się zrozumiałe, iż owidiuszowe ars est celare artem łatwo wypowiedzieć, a trudniej wykonać.
Po drugie, optymistyczne ?chcieć to móc? w przypadku tworzenia dzieła sztuki wolno pojmować tylko w ten sposób, że dobre chęci posłużyć muszą nie do natychmiastowego podjęcia kawaleryjskiej decyzji o stworzeniu ?z marszu? czegoś wspaniałego, co wzbudzi zachwyt współczesnych, a potem przetrwa wieki, lecz do żmudnego wypracowania warsztatowej perfekcji. Pani Teresa chciała i umiała się uczyć, a dzięki talentowi w pełni tą szansę wykorzystała.
Po trzecie wreszcie, zanim swoje odczucia przeniesie się na płótno, papier, czy naciśnie spust migawki fotograficznego aparatu, trzeba samemu odczuć coś pięknego. Niby oczywiste, ale ze względów komercyjnych nazbyt często lekceważone. Nic nie zastąpi wrodzonej wrażliwości, ale poprzez wychowanie w rodzinie i kontakty z dalszym otoczeniem może się ona wspaniale rozwinąć lub zostać brutalnie przytłumiona. Pani Teresa niewątpliwie miała szczęście; spędziła całe dzieciństwo w domu o bogatych i niezwykle różnorodnych tradycjach inteligenckich.
Życie artysty jest trudne ? wymaga ogromnej konsekwencji i dyscypliny wewnętrznej przy ciągłej niepewności, szarpaninie, krótkich chwilach przypływu i długich odpływach zaufania w sens własnej pracy. Trzeba mieć bardzo twardy charakter, by nie zagubić się wewnętrznie, zachować wierność własnej wizji artystycznej. A jak ustrzec się przed skostnieniem, przed powielaniem samego siebie, przed goryczą jałowości ?
Pozostanie tajemnicą Pani Teresy Wallis-Joniak, skąd czerpie siły, pozwalające jej zachować pogodę ducha, młodość i niezwykłą energię twórczą. Artystka to osoba pogodna, obdarzona przez Naturę niezwykłym urokiem i czułością dla bliźnich. Traktuje swe życie i swą pracę z powagą, ale bez krzty namaszczenia. Mądra, życzliwa, odnosząca się do ludzi z zaufaniem ? pomaga żyć innym. Przez swą delikatność i wrażliwość rozszerza ich horyzonty, podnosi na wyższy szczebel egzystencji. Na pewno coś z tego daru zachowują jej obrazy.
? ? ?
Artystka jest absolwentką krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych; ukończyła Wydział Malarstwa, dyplom uzyskała w roku 1954 w pracowni profesor Hanny Rudzkiej-Cybisowej. Od roku 1956 obrazy pani Teresy Wallis-Joniak były eksponowane na trudnych do zliczenia wystawach indywidualnych i zbiorowych. Zawsze cieszyły się bardzo dobrymi opiniami profesjonalnej krytyki oraz szczerą sympatią i dużym zainteresowaniem publiczności.