Warto było czekać na arie Anioła, które śpiewała ? bardziej niż anielsko ? Roberta Mameli. Ale faktem jest, że trzeba było czekać. Pierwszy koncert festiwalu Misteria Paschalia, na którym zabrzmiało oratorium Niccol? Jommellego Isacco, figura del Redentore (Izaak, przedstawienie Zbawiciela), przypomniał nam, czym ? mimo podobieństw ? różnił się kościelny styl muzyki włoskiej, od operowego. I jak ważna w obu jest klasa wykonania. Taka właśnie, jaką zapewnili wczoraj śpiewacy i zespół I Barocchisti pod dyrekcją Diego Fasolisa.
Zaskakujące, że włosko-szwajcarscy ?Barokowcy? nie występowali dotąd w Krakowie. Jednak o kapeli Diego Fasolisa nie sposób było nie pamiętać, teraz zaś nie sposób będzie zapomnieć. Wartkie tempa, energia, piękna barwa brzmienia, precyzyjna artykulacja ? do tego przyzwyczaiły nas już najlepsze zespoły włoskie. I Barocchisti należą do tego samego nurtu, ich wczorajszy skład odznaczał się jednak pewną gęstością brzmienia, które pozwalało im ze szczególną elastycznością kształtować melodię i dynamikę, a także podkreślać różnego rodzaju figury i afekty (westchnienia itp.).
Po wczorajszym sukcesie można więc mieć nadzieję, że chętnie będą do Krakowa wracać. Sukcesie trochę na przekór dziełu, które płynęło recytatywami ? owszem, accompagnato, czyli z towarzyszeniem orkiestry ? rzadko jednak znajdującymi odpowiednio ekspresyjną kulminację w ariach. I recytatywy, i arie, nie odbiegały bowiem szczególnie od przedklasycznej neapolitańskiej konwencji, być może poza rozbudowaną nieco partią orkiestrową. Kompozytor pozostawał jakby na uwięzi tekstu libretta ? a w nim dawała się odczuć nieposkromiona płodność ręki Metastasia, nieznającego pojęcia „zwięzłość”. Właśnie w języku (w przeciwieństwie do muzyki) najbardziej widać dystans, jaki dzieli nas od epoki baroku, od poezji, w której żadne uczucie nie może się obyć bez ilustrującej je metafory, a emocja doprowadza natychmiast do omdlenia ? które potem sprowokuje długie, oderwane od tematu dzieła wyjaśnienia. Jeżeli rzecz miała miejsce w operze, kompozytor ? zwłaszcza taki wirtuoz, jak Jommelli ? mógł użyć do ilustracji całego zestawu efektownych środków muzycznego teatru. W oratorium jednak skupienie na religijnym przeżyciu i styl kościelny narzucały spore ograniczenia. I dlatego trzeba było czekać na arie Anioła: Boży posłannik jako jedyny występował w pełni blasku, wyraźnie odróżniając się od pozostałych postaci. Jeżeli więc Roberta Mameli ponownie zachwyciła publiczność (a zachwyciła, oczywiście, jak tylko ona potrafi!), to też tylko jej kompozytor na to pozwolił.
Aksamitno-srebrzysty sopran Roberty błyszczał niestety w dwóch tylko ariach (aż żal, że nie było więcej okazji do interwencji anielskich!) ? za to bardzo rozbudowanych, pełnych wirtuozerii i dramatycznych skoków, mocno zabarwionych emocjonalnie, zwłaszcza gdy np. na słowie sangue ? krew (Izaaka) lądować miał na nisko położonych, dysonujących dźwiękach. Podobnie jednak i pozostali protagoniści godni byli wykonywanych przez siebie partii: piękny, lekki, ale nośny tenor Vassilisa Kavayasa (Abraham) tylko czasami zdradzał ślady deklarowanego przeziębienia, bardzo ładnie wypadł młody ukraiński kontratenor Yuriy Mynenko, jako prostolinijny i uległy Izaak, a Lucia Cirillo przedstawiała niezwykle silną, mimo swej tragedii, Sarę, matkę Izaaka (swoją drogą, co za barokowa postać ? złożona z kontrastów!). Uwagę przykuwał bas Carla Leporego, nieco tubalny, ale mocny, o pięknej barwie i znakomicie prowadzony, wymarzony do wielkich ról w operze komicznej Mozarta czy Rossiniego (co jest też jego specjalnością). Tutaj, jako Gamari (stworzony przez Metastazja przyjaciel Izaaka), zaimponował w arii Dal gran peso, w której przejmująco opowiada, jak Izaak milcząco wnosił na górę Moria stos drewna, na którym miał spłonąć jako ofiara. Była to tylko jedna ze scen, w których pojawiały się paralele z Chrystusem ? aby jednak tytuł dzieła był w pełni zrealizowany, na koniec Abraham ma widzenie przyszłości, i wydarzeń Wielkiego Piątku. Metastasio nie lubił niedomówień.
Wczorajszy koncert Niccol? Jommelli: Isacco, figura del Redentore w wielkim stylu zainaugurował tegoroczną odsłonę festiwalu Misteria Paschalia. Już dzisiaj koncert Cipriano de Rore: Passio Domini nostri Jesu Christi secundum Johannem w wykonaniu mistrzów muzyki renesansu – Huelgas Ensemble pod batutą Paula van Nevela.