Minęła kolejna rocznica „Krwawej Niedzieli” na Wołyniu. W tym dniu ? 72 lata temu, miała miejsce rzeź polskich obywateli z rąk ukraińskich nacjonalistów spod sztandarów OUN, UPA i SS-Galizien. Do dnia dzisiejszego to ludobójstwo jest wciąż przemilczane, tak na politycznych salonach, jak i w najważniejszych mediach.
Z wielkim smutkiem należy odnotować fakt, że w obchodach rocznicy apogeum mordu na polskich obywatelach, w wyniku którego w okrutny sposób unicestwiono prawie 60 tysięcy naszych rodaków, po raz kolejny nie wzięły udziału władze państwowe naszego kraju. Również główne media praktycznie „prześlizgnęły” się po tym temacie, koncentrując się na także okrutnej (lecz o wiele mniejszej w skali) czystce etnicznej w Srebrenicy.
W Polsce panuje przedziwna cisza wokół tej kwestii ? dziecinne myślenie ? że jeśli zasłonimy oczy, to problem zniknie i już nie będziemy się nim musieli zajmować. Paradoksalnie, na Ukrainie jest inaczej. Tam wciąż stawia się nowe pomniki mordercom mężczyzn, kobiet i dzieci, których jedyną winą było to, że nie byli etnicznymi Ukraińcami.
Jakie to przynosi skutki? Patrząc z pozycji zwykłego obywatela zupełnie odwrotne, niż te które ? jak można przypuszczać ? pragną osiągnąć twórcy meandrów naszej polityki. Nie dokonując uczciwego rozliczenia wobec historii, nigdy nie zyskamy pełni szacunku dla naszego państwa, tak jego obywateli, jak i obywateli Ukrainy. A to sprawia, że stajemy się słabi i głos Polski w świecie mniej się liczy. Nasi przywódcy nie pamiętają prostej zasady: ?Jak się sam nie będziesz szanował ? to nikt cię nie będzie szanował?!
To naszego prezydenta, a pośrednio nas wszystkich poniża się, uderzając (na razie tylko) jajkiem, to polską ambasadę obrzuca się psimi kupami i to nam chce się odbierać Przemyśl i Podkarpacie. Ma to miejsce na Ukrainie, której interesów Polska broni nie od dzisiaj, ponosząc przy tym wymierne straty gospodarcze. A polityczne zyski z tego tytułu w przyszłości, są wysoce hipotetyczne.
Uczciwe przywołanie prawdy o tym, co zdarzyło się na Wołyniu przysłuży się nie tylko Polsce, lecz także Ukrainie. To nasz kraj mając ugruntowane mechanizmy demokratyczne, posiada możliwość opisania zbrodni wołyńskiej w sposób uczciwy dla obydwu stron. A jest to warunek realnego pojednania pomiędzy naszymi narodami, stanowiącego fundament budowania wspólnej przyszłości w Europie.
Nie poradzi sobie z tym samo państwo ukraińskie, walczące o przetrwanie i budujące za wszelką cenę swoją narodową tożsamość. Tożsamość opartą dzisiaj o gloryfikowanie UPA, Bandery, a nawet kolaborantów z SS-Galizien.
Czarna karta ?wołyńska? dopóki nie zostanie do końca odkryta, będzie stanowiła atut z którego korzysta już dzisiaj Rosja w swojej propagandzie. W końcu także w naszych wewnętrznych relacjach ten temat się pojawi, rzucając kości ofiar na szalę politycznych rozgrywek.