Poseł Łukasz Gibała podsuwa rządowi pomysł na walkę z dopalaczami. Znalazł niestosowany dotąd przepis ustawowy, który pomoże szybko eliminować z obrotu handlowego te szkodliwe substancje. Interpelację w tej sprawie skierował właśnie do ministra zdrowia, prof. Mariana Zembali.
W ostatnim czasie pojawiały się wstrząsające informacje o masowej skali zatruć tzw. dopalaczami. W tej dramatycznej sytuacji, w której do szpitali trafiają kolejne ofiary zatruć, porażająca jest bezsilność organów państwa. ? Możemy jedynie biernie obserwować, jak przedstawiciele Inspekcji Sanitarnej, Policji i Prokuratury bezradnie rozkładają ręce, w czasie gdy właściciele sklepów z ?dopalaczami? osiągają milionowe zyski na ?handlu śmiercią? ? twierdzi Łukasz Gibała. Do tej pory jedyną ścieżką podejmowaną w sprawie wyeliminowania ?dopalaczy? z handlu były wielokrotne nowelizacje przepisów ustawy z dnia 29 lipca 2005 r. o przeciwdziałaniu narkomanii, dodające do listy substancji zakazanych kolejne oznaczenia chemiczne nowo powstałych środków. Problem w tym, że sprzedawcy ?dopalaczy? doskonale znają publikowane w Dzienniku Ustaw wykazy i odpowiednio modyfikują skład oferowanych substancji, dzięki czemu mogą twierdzić, że sprzedając je nie naruszają obowiązującego prawa. Walka ta przypomina więc walkę z wiatrakami.
? Rzecz w tym, by służby państwowe wykazały się większą od przestępców zręcznością w korzystaniu z arsenału przepisów prawnych, które mogą być orężem w walce z ?handlarzami śmiercią? ? mówi poseł Gibała. Taki oręż zdaniem Gibały już mają. Chodzi o art. 27c ust. 1 ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej, który mówi, że ?w przypadku uzasadnionego podejrzenia, że [dany] produkt stanowi zagrożenie życia lub zdrowia ludzi, właściwy państwowy inspektor sanitarny wstrzymuje, w drodze decyzji, jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu lub nakazuje wycofanie produktu z obrotu na czas niezbędny do przeprowadzenia oceny i badań jego bezpieczeństwa, nie dłuższy jednak niż 18 miesięcy?.
? Ten przepis to kompletnie dzisiaj niewykorzystywane, a doskonałe w przypadku dopalaczy narzędzie do powstrzymania sprzedaży nowej substancji, której jeszcze nie ma na liście substancji zakazanych ? mówi Gibała. W swojej interpelacji do ministra Zembali napisał, że oczekuje, by minister zdrowia zwrócił uwagę podlegającym mu służbom sanitarnym na możliwość stosowania takiego narzędzia. Dzięki niemu np. Sanepid w sytuacji, kiedy ma podejrzenie, że nowa, wchodząca na rynek substancja może być szkodliwa (bo od innej, zakazanej różni się np. tylko jednym składnikiem), ma prawo czasowo wycofać tę substancję ze sprzedaży i wstrzymać jej produkcję.
? Oczekuję, że pracownicy inspekcji sanitarnych wyjdą zza biurek i sprawdzą, czy w sklepach z ?towarami z Dalekiego Wschodu? nie kwitnie handel dopalaczami. Nie może być tak, że kilka tysięcy osób wie, gdzie można kupić niszczące organizm substancje o działaniu psychoaktywnym, a w stanie błogiej niewiedzy pozostają jedynie pracownicy służb państwowych ? stwierdził poseł. Jego zdaniem inspektorzy sanitarni powinni dosłownie każdego dnia odwiedzać miejsca, w których handluje się ?dopalaczami? i zgodnie z art. 27c ust. 1 ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej wstrzymywać sprzedaż produktów, które mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.