Małopolska ma wyjątkową białą kopalnię w Wieliczce. Śląsk wyjątkową czarną kopalnię w Zabrzu. Trzeba doznać tego kontrastu. Tylko godzina jazdy dzieli nas od przygody w Guido, gdzie naprawdę poczujesz to, co czuje prawdziwy górnik.
Zabrze nierozerwalnie kojarzy się z przemysłem. I co podsuwa nam wyobraźnia? Obrazy hutniczych kominów, kopalnianych szybów i pędzących we wszystkie strony towarowych pociągów. Jednak Zabrze inwestuje w przemysł turystyczny. I znów skojarzenia nasuwają się same: plaża, słońce, morza szum.
Okazuje się jednak, że nasze pomysły są już de mode. Na całym świecie zapanowała moda na turystykę industrialną. Wyprzedzający innych wizjonerski zamysł władz Zabrza, znalazł swoje urzeczywistnienie w wyjątkowej turystycznej perle, jaką jest kopalnia Guido.
Gruba Guido na początku swojego istnienia nie dawała zbyt wiele radości. Pechowo omijano bogate pokłady węgla, co sprawiło, że została ona zamknięta w 1928 roku. Drugie życie otrzymała w chwili, kiedy stała się kopalnią ćwiczebną, w której uczyło się zawodu kilka pokoleń górników. W 2007 roku wyjechali na powierzchnię ostatni, ale część z nich zjechała z powrotem na dół – tym razem już, jako turystyczni przewodnicy.
I tak, jak zatrzymał się zwykły rytm, którym pulsowała kopalnia, zatrzymał się również czas. Oprócz prac, które gwarantują bezpieczeństwo turystom, nie wprowadzono żadnych zmian. Przemierzając chodniki Guido, możemy natknąć się na elementy obudów, rury, przewody i inne artefakty codziennej pracy. Patrząc na nie, ma się wrażenie, że za chwilę ktoś je podniesie, zamontuje i znów dumnie będą pełnić swoją ważną rolę.
Nasza przygoda zaczyna się tam, gdzie zwykle w każdej kopalni – w szatni. Po chwili już w gumiakach, fartuchach i kaskach z latarkami, ruszamy za przewodnikiem, który prowadzi nas do windy zwanej szolą, po drodze czyniąc dyskretnie znak krzyża. Już sama jazda na dół i w ciemnościach, niektórym dostarcza bardzo silnych emocji.
Po dotarciu w czeluście kopalni, ruszamy w liczącą ponad 1500 metrów trasę górniczymi chodnikami przez upady i wzniosy, stopniowo zapadając się coraz bardziej w ciemność. Tak się zaczyna przygoda. A co dalej – sprawdźcie sami!
Zdjęcia – Piotr Wojnarowski