fot.Policja Małopolska
Wszystko wskazuje na to, że 60-letni mieszkaniec podtarnowskiej miejscowości poprzednią noc (18/19 października) spędził w lesie, po tym jak późnym wieczorem bez słowa opuścił dom. Wyszedł jak stał – w pantoflach, bez wierzchniego okrycia. Zaniepokojona żona wczesnym rankiem powiadomiła o jego zaginięciu policję. Policjanci natychmiast rozpoczęli oszukiwania. Brakło w nich udział kilkunastu policjantów sił prewencji komendy miejskiej i komisariatu Tarnów-Centrum. Niska temperatura w nocy i upływ kilku godzin od zaginięcia nie rokowały optymistycznie zwłaszcza, że kilkadziesiąt metrów od domu mężczyzny policjanci znaleźli jego pantofle. Rozpoczął się wyścig z czasem. W akcji poszukiwawczej użyto psów tropiących. Jeden z nich podjął trop prowadząc do lasu. Trzy kilometry od domu w krzakach przewodnik tropiciela zauważył mężczyznę. Siedział skulony i zmarznięty. Był przemoczony, cały się trząsł. Na stopach miał jedynie skarpety. Kontakt z nim był utrudniony. Na miejsce wezwano Pogotowie Ratunkowe, które udzieliło niezbędnej pomocy. Decyzją lekarza mężczyzna przetransportowany został do szpitala w Straszęcinie.
źródło: KWP w Krakowie