No i stało się. Związki partnerskie w Platformie Obywatelskiej rozsypały się przy uchwalaniu ustawy o związkach partnerskich. Premierowi, któremu bardzo zależało na tej ustawie, nie pomogli również koalicjanci z PSL, jakby na to nie patrzeć również uczestnicy związku partnerskiego. Sprawa niby poważna a wyszło śmiesznie. Tym bardziej śmiesznie, że na tle problemów do rozwiązania których trzeba góry pieniędzy, tu by wystarczyła odrobina rozsądku.
Ten rozsądek przydałby się na samym początku tej debaty, która przetacza się przez media i salony polityczne; emocjonując rozemocjonowanych i zobojętniając obojętnych.
Do tej pory bowiem publiczność nie za bardzo wie o co chodzi. Groch z kapustą gotują na Wiejskiej. Raz dochodzi stamtąd głos, że to o prawa mniejszości seksualnych walka idzie; innym razem, że o uszczęśliwienie większości seksualnej a jeszcze kiedy indziej obywateli wszystkich naraz, niezależnie od konfiguracji (nomen omen) łóżkowych.
Po pierwsze mniejszości żadnej uciskać nie wolno ? niezależnie, jakie uściski ona preferuje. Mówiąc wprost, jeżeli chodzi tu o kwestię praw osób o orientacji homoseksualnej, to niech nasi władcy uczynią to co należy aby i ci obywatele nie mieli gorzej ani lepiej, niż inni mieszkańcy naszej pszenno-buraczano?ziemniaczanej krainy. A jak w tym względzie stanie się prawo i sprawiedliwość, to nawet lewica będzie zadowolona.
Po drugie ? jeśli ?związki partnerskie? mają mieć takie same prawa, jak związki (małżeństwa) cywilne, to po jaką cholerę one komu potrzebne? Jak jest ślub to jest z reguły wesele, czyli to co raczej lubią wszyscy. A i rozwód też może w końcu być dobrą okazją do imprezy.
Po trzecie, trzeba sobie zadać pytanie ? komu takie związki, które wiążą z lekka tylko, służyć będą najlepiej? Otóż wyjaśniam. Wszelkiej maści łajdakom, miglancom i maminsynkom służyć będą one doskonale! Cóż bowiem może być piękniejszego dla trutnia, niż bzykanie bez zobowiązań? ?Kochanie odchodzę, dobrze opiekuj się naszymi dziećmi. I o co ci chodzi ? przecież ślubu ze sobą nie braliśmy?.
Mężczyzna jak wiadomo jest z natury poligamiczny. Gdy jednak uczciwe jego zamiary i uczucia gorące, pędzi zaraz do jubilera, na kolana pada i do ślubu namawia, by mieć tylko dla siebie tą jedyną na zawsze. Takiego co tylko jako partner (wg słownika: współuczestnik, wspólnik, udziałowiec, współgracz) chce się po twoim życiu plątać, gonić daleko należy i koleżanki o nim informować szeroko.
Szanowne Panie. Protestujcie, rozrywek odmawiajcie, szaty rwijcie! Tamę stawiajcie temu męskiemu spiskowi. W interesie własnym i swego potomstwa. I nie mówcie, że nie macie, bo w każdej chwili mieć możecie.