Spacerował po sądeckim Rynku w kominiarce i z nożem w ręku ? głośno śpiewał zakłócając sen okolicznym mieszkańcom. Jak się okazało, animuszu i ?fantazji? dodał mu wypity alkohol. Został zatrzymany przez policjantów, odpowie przed sądem za posiadanie niebezpiecznego narzędzia oraz zakłócanie porządku publicznego – poinformowała nadkom. Katarzyna Padło z zespołu prasowego małopolskiej policji.
Nocą z 9 na 10 sierpnia, sądeccy policjanci otrzymali niecodzienną informację. Oficer dyżurny przyjmujący zgłoszenie usłyszał w słuchawce, że ulicą przylegającą do sądeckiego rynku spaceruje mężczyzna w kominiarce, a w ręce trzyma maczetę. Prócz tego głośno śpiewa, zakłócając sen okolicznym mieszkańcom.
Na miejsce natychmiast przyjechali policjanci prewencji, którzy w rejonie ulicy Matejki zobaczyli mężczyznę odpowiadającemu przekazanemu rysopisowi. Na widok funkcjonariuszy mężczyzna odrzucił kominiarkę i jakichś przedmiot. Jak się okazało był nim ponad czterdziestocentymetrowy nóż.
Na ostrzu noża widoczne były ślady najprawdopodobniej ciemnozielonej farby. 24-latek tłumaczył, że to ślady po tym, jak uderzał nożem o ławkę, jednak nie był w stanie wskazać w którym miejscu. Policjanci ustalili jednak, że mężczyzna uszkodził nożem metalowe, pomalowane na zielono elementy huśtawki, znajdującej się na placu zabaw, nieopodal ruin zamku.
W efekcie 24-letni sądeczanin usłyszał zarzut popełnienia dwóch wykroczeń z art. 50a i 51 par. 2 kodeksu wykroczeń, czyli posiadania w miejscu publicznym noża, jak również zarzut zakłócenia ciszy nocnej i porządku publicznego.
Swoje zachowanie mężczyzna tłumaczył ilością wypitego alkoholu (w organizmie miał ponad promil) oraz zdenerwowaniem. Po wytrzeźwieniu grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności oraz grzywna nie niższa niż 3 tys. złotych.