Żyjemy w czasach, kiedy honor i szacunek dla drugiego człowieka znaczą coraz mniej, a słowa tracą swoje prawdziwe znaczenie, stając się jedynie orężem. Żyjemy w czasach, kiedy wolność i demokracja zamiast dodawać skrzydeł ? dają do rąk pałę ? którą można bezkarnie walić wokół, dla realizacji swoich przyziemnych interesów.
Co tam Panie w polityce? Cynicy trzymają się mocno! Być może Stanisław Wyspiański tak właśnie dzisiaj rozpocząłby swój dramat. I być może zakończyłby go w kolejnym zdaniu: „Otóż właśnie polityków mam dość, po uszy, dzień cały”.
Umiera etos służby dla dobra wspólnego, pracy ku chwale Ojczyzny i zwykłej ludzkiej przyzwoitości. W to miejsce wciska się bezduszność, cwaniactwo i oportunizm. Niestety, jest to choroba o zasięgu ogólnoświatowym i dotyka nie tylko Donaldów Trampów, ale także naszych lokalnych Donaldów Trampków.
Ilustracją tego co napisałem powyżej, jest sytuacja jaką możemy obserwować w naszym mieście. Otóż pewien niespełniony polityk¸ gibający się od partii do partii, po serii klęsk uznał, że dla jego wybujałego ego najlepszym miejscem byłby fotel Prezydenta Miasta Krakowa.
Niestety ? dla niego ? fotel ten jest od wielu lat zajęty przez Jacka Majchrowskiego, cieszącego się niezmiennie zaufaniem i poparciem krakowian. W ogóle, z profesorem problem mają politycy wszelkiej maści, pragnący odbić dla swojej partii nasze miasto. Nie leni się, nie wyciąga ręki po dobro wspólne, pracuje uczciwie i z sukcesami. I jest przy tym człowiekiem skromnym i kulturalnym.
Ale cóż to wobec megalomanii i pieniędzy, które szerokim strumieniem płyną do sfrustrowanego młodzika od jego nielicznej, acz bardzo zasobnej koterii. Czerpiąc z nich siłę przeszedł na ciemną stronę mocy. Całą energię wkłada nie w pracę na rzecz mieszkańców naszego miasta ? czym prędzej, czy później zasłużyłby na wszelkie godności, lecz na atakowanie Jacka Majchrowskiego.
A są to ataki nie tylko niegodne, lecz najzwyczajniej niemądre. Jak bowiem można inaczej spuentować oskarżenia o betonowanie miasta i powodowanie smogu? Jakoś nie słychać, żeby prezydent posiadał osobistą betoniarkę i palił śmieci. A ma to być nawet powód do odwołania Jacka Majchrowskiego w drodze referendum!
Niestety, młodzik ów dotknięty jest tą samą chorobą, która dotyka całą współczesną klasę polityczną. To przekonanie, że nie praca i jej efekty, ale szczodrze opłacana propaganda nazywana dzisiaj public relations i obraz jaki ona wykreuje decydują o zwycięstwie.
Ale cóż warte takie zwycięstwo i jakie perspektywy tworzy? Manipulacja, socjotechnika, retoryka ? toż to tylko miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący!