
Fot. Piotr Wojnarowski
Wybierając się na zimowy spacer, warto zobaczyć niezwykłą ekspozycję na Kładce Ojca Bernatka. Zawieszone na konstrukcji rzeźby autorstwa Jerzego Kędziory balansują pomiędzy wodą a niebem, tworząc spektakl, którego dopełnieniem są postacie ludzi wędrujących po kładce, błękit lub szarość nieba, obłoki, … Patrząc na te figury możemy mieć przekonanie, że mocujące je liny, nie podtrzymują ich przed upadkiem, lecz więżą by nie odleciały.
Artysta ukazał nowy kierunek w rzeźbie, w którym sprytne wykorzystanie praw fizyki i eksperymentu sprawiło, że niemożliwe stało się możliwym, a na pozór ciężkie i stateczne formy stały się zwiewne. Są jedynymi statuami w świecie, które ustawione luźno z jednym – dwoma punktami podparcia np. na linie, pręcie, szczycie piramidy, utrzymują równowagę, przecząc prawom grawitacji. W większych zestawach wystawienniczych tworzą energetyzujące spektakle rozgrywane między niebem a ziemią, jak ?Globalne Balanse? w Dubaju i Abu Dhabi, ?Powyżej Oczu? w Berlinie, ?Podniebny spektakl? w Lourdes i wiele innych.
Projekt krystalizował się od lat, wcześniejsze pomysły na takie wystawy dotyczyły Mostów Przyjaźni w Cieszynie i Strasburgu, Mostu Brooklińskiego, w hołdzie jego budowniczym, wiaduktów nieczynnej kolejki w nowojorskiej Chelsea, między kanałami Amsterdamu czy Wenecji.
?Między Wodą a Niebem” ma pozwolić artyście rozpoznać, jak jego niestandardowo sytuowane utwory, tworzą emocjonalne i przestrzenne relacje z ciekawym miastem i jego mieszkańcami i gośćmi. Jak zadziałają ustawione w określonej inżynierskiej infrastrukturze, oddalone od brzegów rzeki i wyniesione ponad jej bieg, jej lustro. Jak się sprawdzą gdy widz ma do nich bliski dostęp, krótki dystans i gdy razem z nimi jest wyniesiony w pewną atrakcyjną, chociaż nie w pełni stabilną przestrzeń.
Ekspozycja ma charakter otwarty. Artysta adresuje ją zarówno do środowiska twórców i odbiorców sztuki, ale też do przypadkowego widza, pozwalając tym na swobodną interpretację i refleksję, przy obcowaniu z balansującymi w przestrzeni rzeźbami: na wietrze, nad nurtem rzeki, w tym zaskakującym miejscu, gdzie część, a może większość widzów znajdzie się zapewne przypadkowo.
Miejmy nadzieję, że te rzeźby już na stałe pozostaną wpisane w krakowski pejzaż.